12.09.2013

Bo najważniejsze na imprezie jest...?

Kochani!

tyle się wydarzyło, że nie wiem, od czego zaczynać. Jak to mówi moja Babcia, najlepiej od początku;)

Jest mi bardzo miło, że grono obserwatorów bloga się powiększa i już nawet postanowiłam sobie, że jak licznik osiągnie magiczną setkę, to zrobię takie candy, że mi szczęka opadnie z zapracowania, bo zaplanowałam bardzo fajną, ale bardzo pracochłonną niespodziankę. Zaczęłam już nawet realizację, bo zanim skończę, minie trochę czasu;)

Chcę Wam pokazać szatkę, którą kupiłam dla mojej Chrześnicy, Leny. Tak strasznie mi się spodobała, taka prosta, a jednocześnie elegancka. Zrobiłam zdjęcie, ale było dość ciemno i nie widać jej uroku. Wierzcie mi, że na żywo była 100 razy piękniejsza. No i zdjęcie się nie chce dać obrócić. Chyba zrobiłam je jakoś nie tak. A może przez to, że telefonem?



W każdym razie chrzciny Leny i jej kuzyna Witka były 31. sierpnia i było bardzo miło. A ja jak Demolka - co najlepiej pamiętam z imprezy? "Placiek":) Bo babcia się postarała i taki jej sernik wyszedł, że chyba nigdy go nie zapomnę. Z wierzchu lekko chrupiąca, cienka,  krucha warstwa brązowawego ciasta, tartego na dużych oczkach i tworzącego bardzo ciekawą, nierówną strukturę, a pod nią istny raj! Puszysty, mięciutki, rozpływający się w ustach ser z kawałkami brzoskwiń. Przyjemność dla oka i uczta smaku. Jadłam ten rajski placiek i myślałam o Demolce, że właściwie to ona ma rację, bo rzeczywiście tak jest, że jak jedzenie na imprezie smakuje i jest go odpowiednia ilość, to całość wspomina się jako udaną. A jak nie smakuje, albo jest go tyle, co kot napłakał, to człowiek siedzi głodny, czyli zły i po latach to pamięta. Nie jest tak? Jak myślę o jakiejkolwiek imprezie, to czasem nie pamiętam wszystkich, którzy na niej byli, ale jedzenia nie zapomnę;)

Gorąco Was pozdrawiam i życzę Wam duużo ciepłego słońca!

magnolienrinde

2 komentarze:

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze:)